Kochani,
Dawno nic nie pisałam, ale to dlatego, że działo się bardzo dużo i nie jestem pewna od czego powinnam zacząć, zacznę więc od początku....
W grudniu przypałętała się Liderowi kontuzja kolana z którą walczyliśmy prawie 3 miesiące
Szczęśliwie chłopak doleczył się na spokojnie i teraz naprawdę śmiga w pełni sił.
Wspaniałą wiadomością jest też to, że "śmigamy" już razem zdrowi i gotowi podejmować wyzwania treningowe stawiane przez Kasię.
Kochani nie jest łatwo i miewam chwile zwątpienia, ale daję z siebie wszystko żeby pokonać swoje słabości fizyczno-mentalne.
Lider to wspaniały i mądry koń, pomaga mi z moimi słabościami i uczy jeszcze więcej niż kiedyś, trening konia przez osoby doświadczone to naprawdę sprawa kluczowa, On już to potrafi więc cierpliwie czeka aż ja to "coś" poczuję.
Bez jego treningu pobładzilibyśmy oboje byłaby frustracja, nerwy i bezsilność, a tak to ja mam czas a On może udawać Cwaniaka
Jesteśmy na etapie zmiany siodła i czekamy na Equipa model Olympia robionego dla Lidera na miarę, bo chłopina jest już tak rozrośnięty, że kiedy odwiedziła nas w tygodniu Lee Hollen to za siodła zebraliśmy uuuuuu i jeszcze więcej .
Wizyta Lee była szalenie ciekawym doświadczeniem i w wolnech chwili z przyjemnością to opiszę, bo warto
Solennie obiecuję poprawę w częstotliwości pisania