No i na szczęście to tylko ropa w kopycie była. Ale już jest lepiej, zdecydowanie lepiej. Koń praktycznie nie kuleje. Od następnego tygodnia będziemy pracować na lonży w stępie. Za dwa tygodnie dodamy kłus, a za miesiąc prócz galopu dojdą przeszkody ;) Coś czuję, że w tym roku koń schudnie z 50 kilo ;P
Jak chce, to potrafi. Wredota jedna nie chciała dać sobie założyć opatrunku. Ale wystarczyło się na nią porządnie wkurzyć i zamiast konia, mamy potulnego baranka. Cudowne uczucie panować nad taką siłą :)
Na szczęście coraz więcej szacunku i rerspektu do mnie ma. Już wiadomo kto w tej parze jest górą ;P Ale zobaczymy jak to będzie pod siodłem ;P