Miałem paskudny sen: budzę się, na dworzu ciemno, mama mówi, żebym wstał i poszedł do sklepu bo pora obiadu. Wychodzę w śnieg po kostki...
I nagle budzi mnie symfonia rozśpiewanych ptaków. Słońce pięknie wstaje. Wyglądam przez okno. Po niebie dostojnie sunie bocian... Hurra! Nareszcie mamy wiosnę!
Przestałem trzymać się konwencji "realistycznej" jaką uprawiałem przez cały okres nauki podstaw fotografii. Zdjęcie wygląda bardziej jak malowany pędzlem obraz, ale efekt jest dokładnie taki, jaki chciałem wtedy uzyskać: wykontrastowanie i zmiana odcienia uwydatniły pordzewiałe szyny i kępy maków w zaroślach obok.
Zaraz chyba się jeszcze walnę. A co, należy mi się, wczoraj zrobiłem 10 km na rowerze + 10 km biegu. Pobiegłbym dalej, ale poobcierałem się od przepoconej odzieży. Muszę sobie kupić sportowe skarpetki i bieliznę jak chcę biegać dalej...