Podzielę się z Wami moim dzisiejszym, niecodziennym snem...
Śniło mi się, że żyję w czasach post nuklearnych - po wojnie atomowej...
Wszędzie był piach – ogromna pustynia. Drzewa, a raczej to co z nich zostało sterczały wokoło, nie było rzek, ani jezior, powietrze było strasznie suche i temperatura nie spadała poniżej 40*C, wyginęły niemalże wszystkie zwierzęta ostały się jedynie skorpiony...
Wsiadam do mojego samochodu i jadę... zauważam, że coś dziwnie się jedzie... okazuje się, że mam wszystkie opony przebite i ktoś mi odkręcił prawe tylne koło... (wcześniej miałem ich 6 bo przerobiłem żeby samochód lepiej radził sobie na piasku).
Zatrzymałem się i posłałem mojego brata z którym podróżowałem do domu po zapasowe koło. Miałem na niego czekać w miejscu gdzie się zatrzymaliśmy – był to środek lasu z wyschniętymi pozostałościami po drzewach....nagle napadli na mnie jacyś tubylcy, zatrzasnąłem się w samochodzie i zacząłem wiać w kierunku w którym był ustawiony samochód...
po ok 1 minucie dojechałem na obrzeża miasta. Po prawej stronie było urwisko i puste, wyschnięte koryto rzeki. Wjechałem na most na który jak się okazało było bardzo kręty i skręcał ostro w lewo.
Zacząłem gwałtownie skręcać ale bez tylnego kola mocno mnie znosiło... Nagle zauważyłem, że ktoś wcześniej odkręcił mi kierownice bo wyciągnąłem ja z zaczepów i nie moglem z powrotem włożyć – pomyślałem, że to jakiś sabotaż. Auto zaczęło się obijać o balustrady mostu....
wjechałem do byłego centrum miasta. Wszędzie były zgliszcza i ruiny, ludzie chodzili w łachmanach, kilka osób podróżowało w wagonikach kolejki górniczej podobnych do tych jakich używali kiedyś amerykanie w kopalniach złota. Wagoniki były ciągnięte przez jakiś dziwny tramwajo-traktor... W takich mini wagonikach siedzieli pojedynczy pasażerowie. Uderzyłem w ostatni z nich z szybkością ponad 120km/h, „odpadł”, przekoziołkował w powietrzu i uderzy w popękaną ścianę jakiegoś budynku. Wybiegłem zobaczyć co z osoba która w nim jechała...
Okazała się nią kobieta kiedy podszedłem bliżej zauważyłem, że jest cyborgiem czy czymś w tym rodzaju bo oderwało się jej ramie i leżała w kałuży oleju, a cale ciało trzęsło się w drgawkach. Nagle podniosła głowę i spojrzała się na mnie złowrogo... wtedy obudził mnie mój kierownik telefonem z pracy :D
Pozdrawiam wszystkich fanów Fallouta :[luzak]