Tak! Dzień dobry na chwilę, ale chwila to ważna.
Za dwa dni odbędzie się wieczór panieński mojej najlepszej przyjaciółki, (znanej tu być może jeszcze komuś), niejakiej Pauliny.
Jako, ze przedślubne tematy dopadły mnie konkretnie, postanowiłam powspominać wspaniałe czasy marchewki z groszkiem, maggi ze wszystkim, pierwszych wianków, najgorszej imprezy życia, drzemek na pomnikach, koczowania w nieswoich mieszkaniach, sesji egzaminacyjnych, przekrętów ze studium WF UJ oraz miłości z Londynu i Belfastu.
Ani Londyn, ani Belfast (i Londyn później) nie wypaliły, za to Człek odnalazł swoją miłość w innej Irlandii, jak się okazało, lepszej. Dlatego w najbliższych dniach należy spodziewać się apdejtów.
Boże, to już SZEŚĆ lat.