Kolejny dzień dobiega końca.
Dziś wyjątkowo ciężko było mi wstać.
Miałem ochotę spać do 12 rano i cały dzień oglądać reality show w TV.
Płyta idzie całkiem nieźle, mamy milion i trzynaście pomysłów w głowach na sekundę.
Tommy wymyśla piosenki których nie potrafi potem zagrać, haha.
Momentami jest zabawnie, ale nadal myślę o kimś, kto opuścił mnie w tym roku.
Chyba dłuuuugo nie zapomnę ile dobrych dni nas łączyło.
YUP, to głupie... ale to właśnie Ona wsiąkła tak w moje życie, że nie potrafiłem dnia przeżyć bez kontaktu z Nią.
Jakiegokolwiek, marnego... smsa?
Pamiętam, jak kiedyś wpadałem w paranoje, że to za szybko,
że ja nie wiem czy to przyjaźń, że ja tego nie czuję! OH GASH! przecież przed sekundą nazwałem ją przyjaciółką!?
... haha, to było zabawne...
Zabawne było wiele dni, słońce, pole, trawa, szczypiące ramiona.
Wojna na trawę, bieganie w zbożu. Tworzyliśmy ten trudny świat beztroskim chociażby na chwilę.
Potem czar prysł.
Przestałem wierzyć w cokolwiek. Jednak nie ma przyjaźni między kobietą i mężczyzną.
Właściwie, to nie dlatego, że przyjaźń zamieni się w miłość,
tylko dlatego, że albo jedna, albo druga strona w końcu odejdzie w poszukiwaniu 'silniejszego uczucia'.
To takie niesprawiedliwe.
Tak, poczułem się porzucony jak zepsuta zabawka, która mogła się znudzić.
Głupi Doug....głupi.
Koleżance zginął kot, po prostu wypadłz balkonu.
Ktokolwiek go widział?
Londyńską, trójkolorową kotkę...
nie? szkoda,
dziś idziemy rozwieszać ogłoszenia.
huh,
dzisiejsze dwie rozmowy dały mi coś do myślenia.
Dzięki nim, dzień stał się lepszy.
Dziękuję i przepraszam, w końcu sporo problemów stwarzam, ya?
Doug bunny :D