HA HA HA HA HA HA.
Wczoraj przyjechała po mnie karetka.
Boże.
Byłam nieprzytomna.
Nałykałam się jakichś prochów,
a oni powiedzieli,że to tylko zasłabnięcie.
HA HA HA HA HA.
Żal mi dzisiejszej służby zdrowia.
BOŻE,WIDZISZ I NIE GRZMISZ.
Co gorsze,
lekarz zauważył moje rany na ręce.....
Mało co nie wygadał się matce.
Dowiedziałam się też,
że ledwo co mnie dobudzili.
Że mogłam umrzeć.
Ale to i tak tylko ''zasłabnięcie''
Dobrze,że Andzi nie było w domu....
Jak na razie wie o tym tylko jedna osoba.
Ta z którą byłam w szpitalu.
MAMA.
Mam nadzieje,że nie wypapla nic nikomu.
Zapytacie pewnie czy to była próba samobójcza?
Tak.
Nie mam siły już żyć.
Martwić innych moim stanem psychicznym.
DOŚĆ.......