zatem tak cofajac się do soboty byłam taka dumna po spotkaniu z Madejem ze mialam wyjebane ze nic nie poczułam itp myślałam ze sie na maksa wyleczyłam a ju zdzien puzniej była lipa czułam się dziwnie ni to zła nito smutna cały dzien humoru nie miałam .jeszcze mnie troche tem kretyn tszyma zal ale jest lepiej niz była:D a wieczorem na mszy poprawił mi się humoe a jak wracałam do domu to juz wogle bo spotkałam znajomego i z nim pogadałam itp:)
a w czoraj mieliśmy prubę ustawienia spszęty i pszeciagneła się az do 21 bo kszysiek nas meczył wyszłam z niej załamana :(
jutro ide do dedysty i się boje :/
pozdrowie Harrego i dedykuje jej wpis :)