nie mam co dodawać, znaczy mam, ale karta nie chce się załączyć.
kochać kogoś ze świadomością że nigdy się z Nim nie będzie i bać się być z kimś, któremu serio zależy, ze strachu, że nigdy nie zapomni się o tym pierwszym. o jezu, ja sama nie wiem co się ze mną dzieje, mam taki mętlik w głowie że chuj nie siada. wieczorny (w sumie to nocny) spacer okej, bardzo okej. jutro chyba nad jezioro z kimś, dam mu szansę, niech będzie. to lecę, papatki