Tak na prawdę to muzyka sprawia, że moja dusza uwalnia się od różnych toksyn .
Ogólnie to przez cały dzień leżałam z słuchawkami i muzyką i jest cudownie. Poczułam wakacje, tylko pogody brak.
Szybciej wakacje !
No , a na marginesie godzina 17 się zbliża, może dlatego nagle poczułam przypływ czasu i czuję się jakby już było po wszystkim?
A może po prostu dzisiejsze moje zachowanie jest zwiazane z tym, że się boję i próbuję odreagować?
Dzięki muzyce w sumie, mogę normalnie się uśmiechnąć. Te bity przeszywają moje całe ciało, przechodzą mnie dreszcze. To jest to.
To jest takie życie.
Chyba dalej nie rozumiem, że to się dzieje.. że to właśnie ja i to właśnie dzisiaj.
Może to dobrze? Może tak będzie lepiej, że będę nie świadoma?
Może.
Kończę pisanie, bo nie jestem u siebie. paś :*