Nie mogłam tego zrozumieć, zrozumieć tego co się działo wokół mnie. Oni byli dla mnie wszystkim, a straciłam każdego po kolei. Nie miałam już nikogo. Oni wiedzieli, że bez nich nie dam rady a mimo to odeszli, odwrócili się ode mnie. Nie umiałam bez nich żyć, nie wiedziałam co robić. Żyć samej było zbyt trudno, ale może sobie poradzę, muszę dać samej rade. Ale jeśi nie wyjdzie, jeśli zrobię coś źle. Co wtedy? Wtedy.. wtedy chyba nic.. i tak nie mam nikogo, przeciez nikogo nie będzie obchodziło czy sobie radzę czy tez nie, czy robię dobrze czy źle, czy jestem a może mnie nie ma. Nikogo to już nie ochodziło i zaczelam po mału to rozumieć. Zdałam sobie sprawę, że nie mam nic do stracenie więc mogę tak po prostu zniknąć... Długo myślałam i w końcu przypomniałam sobie, że jednak jest ktoś kto umiałby mi pomóc. Zadzwoniłam, powiedziałam co się dzieje i tak jak myślałam, dostałam obietnicę pomocy. Następnego dnia, ubrałam się.. nie dałam po sobie poznać, że cos sie dzieje chociaż rodzice i tak mieli to w dupie. Wziełam torebkę, hajs, kartkę i długopis.. przydadzą sie pomyślałam.. Wyszłam i ruszyłam na dworzec, byłą tam, podeszłam dałam jej kase i czekałam aż wróci z moim "prezentem". Nie musiałam długo czekać, dałam mi co moje i odeszła w swoją strone a ja poszłam w swoją, zaszłam do sklepu po fajki i wode. Poszłam na boisko, miałam z nim dobre wspomnienia. Wspomnienia z najlepszą przyjaciółką. Usiadłam na górce, zapaliłam pierwszą fajkę, potem kolejną i tak z 5 pod rząd. Otworzyłam wode i budełęczko, wziełam pare małych kuleczek na rękę. Łyknełam je wszystkie, po czym popiłam woda. Zaczełam palić jedną po drugiej do póki nie skończyła mi się paczka. Po mału słabnełam, byłam coraz bardziej śpiąca jednak musiałam jeszcze coś zrobic. Z torebki wyjełam kartkę i długopis, wypisałam na niej imiona tych najważniejszych osób i napisałam "Kocham Was, zawsze byliście i będziecie najważniejsi" Długopis schowałąm do torebki, którą położyłąm obok siebie, karte zacisnełam w dłogi a sama się położyłam. Odpływałam i byłam świadomo tego co się zraz stanie. W końcu odeszłam.
'Z góry: Widzę ich, są razem. Nie są już tacy wesoli, teraz po ich policzkach spływają łzy, mnóstwo łęz. Teraz żałują, że mnie zostawili. Dopiero teraz.. gdy juz po wszystkich, gdy juz mnie nie zobaczą chyba, że kiedyś. Teraz będą pamietać ile dal mnie znaczyli, jak byli dla mnie ważni, jak było mi źle bez nich. Teraz zrozumieją jaki błąd popełnili odwracająć się ode mnie. Niech cierpią, tak jak ja cierpiałam. Mi jest tu dobrze, bo mogę patrzeć na nich z bilska a oni nawet o tym nie wiedzą. Kiedyś się z nimi zobaczę a wtedy już będziemy razem, na zawsze, nic ani nikt nas nie rozłączy. Właśnie tak będzie.
Inni zdjęcia: Słonik na szczęście otien... maxima24Złocieniec juliettka79... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... pils93Brią kurdupelpunk1477... maxima24