Zdyszana ominęła ostatni schodek na siódmym piętrze Jego bloku. stanęła przed drzwiami unosząc dłoń ku dzwonkowi. chwilę się zawahała , po czym z ogromną determinacją przytrzymała biały przycisk. zrobiła lekki krok do tyłu czując na plecach powiew chłodnego wiatru. wzięła głęboki oddech patrząc jak powoli uchylają się drzwi. otworzył je szerzej, stając przed Nią w rozpiętych spodniach i bez koszulki. pociągnięciem ręki ogarnął roztrzepane włosy patrząc się swoim pociągającym spojrzeniem. chciała już do Niego podejść, rzucić mu się w silnie zbudowane ramiona i wyszeptać ' tęskniłam, wiesz? ' . ale nie zdążyła, pod Jego ramię wdrapała się mała blondynka owinięta w biały ręcznik. pocałowała go w policzek gładząc Jego dobrze zbudowane ciało. serce zabiło Jej szybciej, łzy same zaczęły spływać z zaczerwienionych z bezsenności oczu. wycofała się, szybko zbiegając po schodach. piętro niżej upadła, zanosząc się głośnym szlochem. a On ? zatrzasnął za Nią drzwi świadomie raniąc dalej .
*
są osoby, które chociaż wiele namieszały w twoim życiu, wywołały masę łez i bezsennych nocy to i tak nigdy nie przestają być ważne. chociaż nie wiem jakby Cię zranili, zawsze im wybaczysz. wewnętrzny głos powtarza, że jesteś gotowa oddać za nich życie.
*
Nie jesteście przyjaciółkami dlatego, że siadacie razem na każdej przerwie, rozmawiacie przez telefon, macie pasujące do siebie japonki czy potraficie wyrecytować zawartość szafy tej drugiej. Kiedy ona się uśmiecha, uśmiech mimowolnie wkracza na twoją twarz - nie ważne, jak zła na nią jesteś. Kiedy ona płacze, ty też czujesz jej ból i masz ochotę płakać razem z nią. Kiedy patrzysz w jej oczy, wiesz, że nie ma nikogo, komu mogłabyś bardziej zaufać. To właśnie to oznacza, że jesteście przyjaciółkami.
*
- ale zimno. - pizga, jak cholera. - odpowiedział naciągając kaptur na głowę. Zaczęłam szperać w kieszeniach. - Kurde, nie wzięłam rękawiczek. - Jęknęłam stukając zębami . - daj rękę. - zwrócił się do mnie , a ja spojrzałam na niego , sprawdzając czy to kolejny żart z jego strony . zaskoczył mnie . patrzył na mnie z troską wyciągając swoją dłoń w moją stronę . - mam Cię trzymać za rękę ? . - po prostu ją daj . - zrobiłam jak kazał . miał tak rozkosznie ciepłe ręce , że przeszły mnie dreszcze. wsunął nasze dłonie do kieszeni swojej kurtki splatając palce . uśmiechnęłam się do siebie i rozejrzałam . - wiesz , może lepiej puść . jak to zobaczy Twoja laska to będzie koniec . - masz racje .. - burknął pod nosem chcąc zabrać swoją rękę , ale mu na to nie pozwoliłam . - ej , powinieneś powiedzieć 'Jebać to' i trzymać mnie dalej. -zażartowałam, a on ku mojemu zaskoczeniu ścisnął moją dłoń i patrząc w okno jej szkoły powiedział : - jebać to.
*
wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu . jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony . - jesteś bezlitosny ! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy . podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni . wziął ją na ręce, niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu . ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze . wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy . - przepraszam, kochanie . - powiedział, patrząc jej prosto w oczy . - chciałem cię przygotować .. - na co ? - wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy . - na moje odejście . - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok . - na co ?! - zaczęła krzyczeć . - spokojnie, kochanie . to był sprawdzian, oblałaś . nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję . - odetchnęła z ulgą. wtulając się w jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije . tak dla sprawdzianu .
*
Kolejny weekend spędzony w domu. krzyki rodziców, by wreszcie gdzieś wyszła. z kim?! gdzie?! nie miała przyjaciół, była skrytą dziewczyną. zawsze nosiła luźne spodnie, bluze , wielkie trampki, a włosy spinała w wysoki kucyk. miała dość sytuacji w domu i wybiegła. szła przez las... zaczęło się robić ciemno, nagle usłyszała głos. zaczęła uciekać. bała się, tak strasznie się bała.
Napadł na nią, zaczął ją rozbierać- ona krzyczała, lecz na nic były jej krzyki... Nikt jej nie słyszał... Zgwałcił ją... Była przerażona sytuacją. Zostawił ją praktycznie nagą w środku lasu. Nie wiedziała co ma robić. Płakała. Obok niej leżało jakieś szkło. Postanowiła je rozbić... Kawałek szkła przyłożyła sobie do ręki i pociągnęła mocno. ' Spadam na dno... ' - powiedziała sobie w duchu. Zawsze mówiła, że samookaleczenie to głupota. Krew płynęła, a ona robiła sobie coraz większą krzywdę. Straciła przytomność, a krew leciała coraz mocniej. Minęła noc, rodzice zaczęli się martwić i obwiniać siebie nawzajem,że kazali jej wyjść. Szukali jej wszędzie, zawiadomili policję, rodzinę. Wszyscy ją szukali. Idąc przez las i wykrzykując jej imię, ujrzeli karetkę. Pobiegli szybko i gdy dobiegli doznali szoku. Leżała tam, naga, zakrwawiona. Odnalazła ją jakaś pani będąca na zbiorach. Było już za późno. Ona już nie żyła. Wykrwawiła się. Matka klękła nad ciałem córki i zaczęła płakać. Stracili jedyne dziecko, które mieli. Badania wykazały,że została zgwałcona. Parę dni potem odbył się pogrzeb. Była tylko rodzina, bo w szkole nikt jej nie lubił, więc nikt nie przyszedł by ją pożegnać.
Rodzice zmarłej dziewczyny wracając autem z pogrzebu, wpadli w poślizg i wjechali w drzewo. Umarli na miejscu...
*
kiedy spojrzałam w jego oczy, przeszły mnie dreszcze.
*
skup się na tym co kochasz, nie na tym jak to odbiorą to ma się podobać Tobie, a nie kurwa jurorom.
TuT , to bd te gałczorrrro ? ;>
haaa <3333333