Wczoraj byliśmy u lekarza mała ma katar i kaszel dostała kropelki i syrop i możemy spacerować . A więc M zabrał wolne poszliśmy na spacer idziemy chodnikiem i nagle słychać piski opon obracam się a tu auto jedzie prosto na nas mój M mnie i wózek popchal na drogę on sam przeskoczył wózek do tej pory nie wie jak gościu jechał tak szybko kolo nas ze masakra . Zatrzymało się 700 metrów dalej . Zatrzymał się jakiś pan autem spytał czy nam się nic nie stało na szczęście nic to były ułamki sekund . Podchodzimy do tego typa co by nas przejechał i ten się śmieje ze go coś wybili ja zaczynam się drzec po nim ze mógł nas zabić ze jechał jak wariat moj M omal do typa nie skoczył . Na jego szczęście nie mieliśmy telefonów bo byśmy zadzwonili na policje tak to mu to uszło ...