powoli nie ma już nic. wszystko gdzieś w tym całym biegu ginie, traci się.. nie ma ciebie. nie ma juz ich ani nas. wiem ze to dopiero poczatek. zaraz nie bedzie rowniez mnie. nie bedzie niczego ani nikogo. ta cholerna zlosc nie odstepuje mnie na krok. zbyt wielkie oczekiwania karmie ciaglym rozczarowaniem. jak nie bylo wtedy nic, tak wciaz nic nie ma. teraz przynajmniej widze o wiele wyrazniej, bez mgły na oczach. ale ktos jest winny tej zlosci. wiem kto. musze sie pozegnac. pozwol.. juz i tak duzo poswiecilam.