,,Dzisiaj znalazłem cię żywą,
siedzącą na piętach przy dzbanku wina.Smutek
jednostronny: kiedy to słońce wycina na twoim ciele
prymitywne symbole.
Nie chcesz być niebem.
Tylko fragmentem nieba gnijącym w kałuży,
aby dało się ciebie chłeptać, rozbijać butem podczas zimy.
Dotykiem nieczułym, surowym (świeżo ciętego drewna),
śliskością, która jak pokuta wchodzić musi pod skórę."