Pseudo-artystyzne zdjęcie. Bucik w tle autorstwa Pana Lordiego z albumu Deadache. To biale to cukier....
Cóż... Narzekacie że nic nie pisze, ale nie ma co xP Więc pobawie się w pseudorecenzję.
Wczoraj oglądałam film "Gnijąca Panna Młoda". Pamiętam jak wchodził do kin. Ponoć fajny, ładny i wogóle bla bla bla. Nie oglądałam chyba wcześniej filmów Burtona, więc nie wiedzialam czego się spodziewać.
Plusy to na pewno animacja, humor(tak, był), świat przedstawiony i kontrast pomiędzy śiatem żywych i umarłych. Pod tym względem to byłby jeden z moich ulubionych filmów, gdyby nie...
Minusy - straaaszna przewidywalność. Bez piosenek też mogłoby się obejść i KOŃCÓWKA! Wspominalam o przewidywalności? Tak, film był dobry, ale jak ktoś lubi uklepane schematyczne końcowki, gdzie "wszystko dobrze sie konczy" to to jest to. A ja mialam nadzieję że Wiktor się ożeni z tą truposzową, a do tej swojej gópiej laski powie "wal się dziwko trupy są lepsze" T_T Ychhhh... *emo wzdech*
Podziekowania dlaaaa.... Kahy bo jest mhrocznym gothyckim szatanem.