Postanowiłam dodać,
bo mi się podoba...
poza tym(i co najważniejsze)przywodzi mi na myśl wspaniałe wspomnienia:)
I może nie jestem księciem z bajki na białym rumaku,który potrafiłby Cię wybawić ze szponów nudy...ale mam latającego dwujednorożca i chciałabym,by to wystarczyło...
Zdjęcie z Krakowskiej Piromachiny zaraz po mszy u Dominikanów...
Było niezwykle...bo z niezwykłym człowiekiem,który dziś śmie wątpić w swą niezwykłość:)
I dziękuję,że uratowałaś mnie całe dwa razy...gdyby nie ty,to nie dość,że przejechałby mnie całkiem niczego sobie facet;P...to jeszcze wjechałby we mnie zadowolony z życia rowerzysta:P...Ale bylo extra...
czuć deszcz pod palcami stóp...nieść w rękach mokrą spódnicę....i wiedzieć,że mogę się odwrócić i powiedzieć,że dobrze mi tak...z Tobą obok:)
I przepraszam Madzię,że zawracam jej głowę w środku tygodnia piankami i głupawym gadaniem:P....I dziękuję za wczorajsze lody:)i spacer,i ciuchy i wszystko:)
A Annę naszą trzeba będzie nawiedzić wkrótce:P Bo leń się w pracy obija i przyda się kontrola:D
Uwielbiam was...:)Jesteście wyjątkowe:)