'SMUTNE OCZY"
Nie wiem, dlaczego opisuję tu historię mojej miłości. Chcę po prostu podzielić się ze wszystkimi swoim szczęściem i może uświadomić niektórym, że marzenia naprawdę się spełniają...
Zacznę jednak od początku. Wszystko zaczęło się rok temu, gdy szłam korytarzem mojego gimnazjum. Spojrzałam na schody. Siedział na nich bardzo przystojny chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Bardzo mnie zaintrygował. Był sam i miał taki smutny wyraz twarzy. Do końca dnia myślałam tylko o nim. O tych smutnych oczach. Potem jednak uświadomiłam sobie, że taka szara myszka, jak ja, nie ma co myśleć o takim chłopaku, który w dodatku jest dwa lata starszy od niej. Niedługo potem zaczęłam spotykać się z moim przyjacielem. Związek ten okazał się kompletną klapą. Byliśmy ze sobą jedyne dwa miesiące. Znów byłam sama i zdołowana. Któregoś dnia spotkało mnie jednak coś niesamowitego. Spotkałam moją koleżankę z czasów szkoły podstawowej. Powiedziała mi tylko jedno zdanie: "Ktoś bardzo Cię kocha.". Zaśmiałam się tylko. Zignorowałam ją. Zawsze płatała wszystkim figle, więc pewnie w tym przypadku też żartowała. A nawet jeśli, to kto mógłby się we mnie zakochać? Miesiąc później znowu spotkałam Magdę. Znów powiedziała, że ktoś mnie kocha, ale niestety nie może powiedzieć kto. Zdenerwowałam się. Myślałam o tym przez kilka następnych dni. Zamęczałam moją koleżankę, ona jednak była nieugięta. Obraziłam się na nią. Niedługo potem przyszła do mnie z dziwną paczuszką. Odeszła bez słowa. Otworzyłam pakunek. Była to zwykła chusteczka higieniczna, tyle że ślicznie pachniała jakimś dobrym, męskim zapachem. Nagle zobaczyłam, że z drugiej strony jest coś napisane. Odwróciłam. "Kocham Cię i nigdy o Tobie nie zapomnę. Starałem się. Maciek." - tak brzmiał tekst zapisany na chusteczce. Nie rozumiałam tego kompletnie. Kto się starał? Kiedy? Jak? Pobiegłam szybko do Magdy. Krzyknęłam: "Albo mi powiesz, o co w tym wszystkim chodzi, albo nigdy już się do ciebie nie odezwę!". Powiedziała mi tylko: "Odwróć się". Popatrzyłam za siebie na prawie pusty szkolny korytarz. Nagle zauważyłam kilku starszych chłopaków wracających z boiska. Chłopak, który szedł pierwszy, to był On. Tamten outsider siedzący kiedyś na schodach, który tak bardzo mnie zaintrygował. Spojrzałam na koleżankę. Pokiwała głową i uciekła, gdyż zadzwonił dzwonek na lekcje. Na następnej przerwie nie wytrzymałam. "Magda, kto to jest? Od kogo jest tamta chusteczka? Co to wszystko ma znaczyć?" - byłam już nieźle wkurzona. Tym razem jednak udało mi się coś od niej wyciągnąć. To był sąsiad i zarazem przyjaciel Madzi. Od dłuższego czasu starał się mnie poznać. Ja jednak podobno wcale go nie zauważałam. W końcu napisał na tamtej chusteczce, co czuje. Wszystko to było jak jakiś sen! Taki chłopak zakochał się w kimś takim jak ja? Nie... To chyba niemożliwe. "Przyjdź dziś na dyskotekę. Może jakoś go wyciągnę, ale nie wiem, bo powiedział, ze nie będzie ci zawracał głowy swoją osobą" - powiedziała Magda. Poleciałam do domu. Ubrałam się i wyszłam. Ledwo weszłam na salę, a moim oczom ukazał się On. Znów siedział sam. Znów smutny. Siedział tak przez całą dyskotekę. Ostatnia piosenka. Podszedł. "Zatańczysz ze mną?" - spytał drżącym głosem, a ja czułam, jak moje serce bije coraz mocniej. To była chyba najwspanialsza chwila w moim życiu...
Od tamtego momentu minęło półtora roku, a ja dalej patrzę z miłością w te piękne oczy, które teraz już nigdy nie są smutne...:)