tak więc czuję się świetnie. Wyniki są dużo lepsze, apetyt wrócił, duzo snu i odpoczynku pozwoliło mi się zrelaksować i zwalczyć te wszytskie świństwa i cholerne dolegliwości, których się ostatnio nabawiłam. Głowa pobolewa całe życie, tak więc muszę już do tego przyzwyczaić chyba :) a stres niestety jest nieodłącznym czynnikiem występującym w moim życiu, nie jestem w stanie się z nim rozstać, nikt nie jest. Najważniejsze mamy za sobą.
Czas spędzony w Świdwinkowie z przyjaciółmi i nowym psiakiem też zrobił swoje.
Najwazniejsze że mogę wznowić swój ,,życiowy bieg,, na pełnych obrotach. Trochę jednak rozważniej, niz dotychczas. Znów zaczynamy od jutra z przygodę z Ewką i poranny basen, który bardzo chce mi zrobić za złość, bo skracają jego czas otwarcia od listopada...