Moja piękna książka (kupiona głównie ze względu na okładkę i znane nazwisko) w jesiennej stylizacji.
Siedzę nad zdjęciami ślubnymi a za około 30 godzin wyruszę w podróż. Nie dociera to do mnie. Za niespełna 3 dni poznam kogoś, kogo od kilku dobrych lat obserwowałam w Internecie, kto w wielu kwestiach był dla mnie inspiracją i wzorem do naśladowania. Kogoś, kogo "poznałam" dzięki photoblogowi, kogo wpisy śledziłam (Ci, którzy siedzą tu trochę dłużej pewnie też to robili) z emocjami, których nie da się opisać, ponieważ zdjęcia i podpisy przenosiły nas w zupełnie inny, magiczny świat... Nie czuję nic prócz tego, że chyba się rozpłaczę, gdy Ją zobaczę. :)