Chwyćmy się za serca ujmującym gestem..
Nie umiem o tym mówić, uciekam, cały czas biegnę.
Dlaczego świat tak wygląda? Po co mnie chciał?
Gdzie ta misja, gdzie misja? Zadanie?
Bo proza nie jest niczym szczególnym.
Czyli, że właśnie po to mam być?
Po nic szczególnego?
Nie umiem, nie potrafię, nie chcę.
Marzę o rozmowie z kimś, kto wie jak to jest.
Jak to cholernie jest.
Jak to podle cholerenie jest i źle.
Bo co z tego, że kochasz?
Nic.
Zupełnie nic.
I na tym nic opiera się cały ten marny świat..
A pieprzenie o czasie leczącym rany i rezakochaniu nadają się do kosza.
Bo jak się kocha to już zawsze tak będzie. W przeciwnym razie to nie miłość.