Zima!
Za oknem znów pruszy śnieg, a my znów siedzimy sami.
Po tygodniowej kuracji antybiotykiem Barti znów zaczął gorączkować.
Osłuchowo jest ok, wyniki też ma ok więc to pewnie była zwykła tzw "trzy-dniówka".
Dzień leci jeden po drugim już luty :o
Jeszcze chwila i wakacje,do tego czasu mama ma plan -5kg :D
Cieszę się z tego co mam, doceniam to w każdym calu.
Kocham moją rodzinkę nad życie, nie wyobrażam sobie siebie bez moich chłopaków.
Dopełniają mnie o tak to idealne określenie.
Bartłomiej to nasze małe a zarazem duże szczęście NAJWIĘSZE. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego dziecka.
Jest kochany, mimo że czasem wyssie ze mnie ostatki sił to potrafi człowieka tak oczarować że zapomina o wszystkim.
Gdy widzi, że coś niedobrego się dzieje lub jest jakiś problem podchodzi, przytula i woła "mama no jus".
Nie wiedziałam, że można kochać tak mocno. A z dnia na dzień moja miłość do niego jest coraz silniejsza.
Łączy nas niesamowita relacja ja potrzebuje jego a on mnie.
Do tego oczywiście jeszcze jest nas stróż tatuś :*
A właśnie buziaki dla ciebie skarbie bo wiem, że czytasz każdą moją nową notkę :****
Na fotoblogu jest nas mało ale zapraszam na naszego insta