Queen - Łańcuch zdarzeń - Kings of Leon
Cześć. :) ja jestem Koori, a na imię mi Marta. Piszemy ten blog we dwie (i ogólnie to miałam w pierwszym wpisie napisać coś o sobie ale Klaudia mi nie pozwoliła). A więc zacznę może od czegoś innego... Może od tego zdjęcia co mryga powyżej. :P Zrobione na koncercie Queen (a konkretnie przed koncertem, na wstępie owa flaga została dość efektywnie zerwana, co było przyznam fajnym widowiskiem), tym który był niedawno we Wrocławiu. Jakość nieciekawa (zdjęcie zrobione telefonem), ale coś musiałam wrzucić żeby napisać to co napisać chcę~ (ah, jak poetycko to zabrzmiało) [nawiasy, jejku, ile nawiasów! Dam teraz kwadratowy żeby nie było nudno]. Dobra, przechodząc do sedna... Zastanawialiście się kiedyś nad czymś co można nazwać hmm... może Łańcuchem Zdarzeń? (muszę się zwracać "do Was" mimo, że pewnie i tak nikt tego nie czyta, ale do kogo mam się zwracać, może a nuż ktoś tu zaglądnie?) Właściwie natrafiłam na to czytając wstęp książki Davida Nicholls'ona "Jeden dzień"- chociaż sam cytat na który się powołuje jest autorstwa Charles'a Dickens'a. Może przedstawię Wam to moimi słowami. Pamiętacie pewnie jakiś dzień, który zaważył w pewnym stopniu na Waszym życiu. Mogło być to radosne wydarzenie, lub całkiem smutne. W każdym razie, zastanówcie się na chwilę nad ciągiem czynności, wydarzeń czy przypadków, które doprowadziły do tego zdarzenia. Jeżeli nadal ktoś nie rozumie na czym owy Łańcuch zdarzeń polega, to może podam jakiś zupełnie zmyślony przykład. Cóż, hmm... Powiedzmy bierzemy wybitnego piosenkarza, gitarzystę czy perkusistę. Zdarzeniem które zaważyło na karierze owego człowieka było założenie kapeli wraz z kolegami (która póżniej mogła odnieść mniejszy lub większy sukces, jednak nevermind, przypuśćmy, że właśnie to zdarzenie zmieniło życie naszego wymyślonego bohatera).
A więc, mamy kolesia który założył z kolegami zespół. Założyli zespół bo? Bo kolesiowi udało się poznać kolegów. Poznał ich bo? Bo akurat tego dnia spóźnił się na autobus, a oni go podwieźli (naiwne, wiem :P). Spóźnił się bo? Bo zaspał. Zaspał bo? Bo nie obudziła go mama. Mama nie obudziła go bo? Śpieszyła się do pracy (itd. itd. itd.) Już chyba zaczynacie kumać o co chodzi. Zastanawiając się nad tym można dojść do całkiem ciekawych wniosków. Przede wszystkim chyba niesamowity jest fakt, że gdyby chociaż jedno ze zdarzeń zostało w jakiś sposób zaburzone (mama obudziła by go na czas, chociażby) życie naszego bohatera mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Zabawne, prawda? Jak czysty przypadek może wpłynąć na życie człowieka.
Ależ się rozpisałaaaam. Mam dziś wenę, heh. Na koniec każdego wpisu będę wstawiać jakąś pioseneczkę, którą uważam za... dobrą. :) Na pierwszy ogień pójdzie Kings of Leon, ah, ten nietypowy, charakterystyczny, genialny głos. Zupełnie nie wiem dlaczego ta piosenka wprawia mnie w lekko melancholijny nastrój.
Kings of Leon - Back Down South
No to... Sayoo :>