Hmm...co nowego...wchodzę kolejny raz na komputer i otwieram bloga by znów napisać, stanie się to powoli chyba moją codziennością. Kolejny wieczór właściwie noc przed kompem i znowu mam doła, znowu nie mogę sobie z nim poradzić i stacza mnie z góry na dół, bardzo boleśnie. Kolejny raz czuje tylko zimno tak na prawdę rozmawiam z tymi ludźmi, ale ich super ważne problemy zaczynają mnie irytować. Ludzie zaczynają mnie irytować, chciałbym czasem władać piorunami i rzucać nimi w tych idiiotów i idiotki. Te dziewczyny, które patrzą w tych pustych zapyziałych ludzi którzy są zerami społecznymi, którzy nie oddają kobietom nawet odrobiny szacunku, traktuję je tylko jak zabawki fajne cycki i tyłek, który mogliby "bzyknąć". Oczywiście o wiele gorsze jest to gdy one na to lecą, na bezmózgowców którzy pobawią się trochę zabaweczką a potem rzucą je w kąt. Następnie owe kobiety płaczą, załamują się, chcą sobie odebrać życie i tak dalej, potem zjawia się kolejny dupek i historia się powtarza, czasami aż na usta samo wchodzi "A nie mówiłem", ale świadomość tego że te słowa nic nie dadzą uspokająją mą duszę, bo właściwie po co strzepić język.

Druga część tego wpisu poświęcam moim super "przyjaciołom", którzy bardzo chętnie wbijają mi nóż w plecy po raz kolejny pogłębiając rany. Przez dobroć swojego serca dostaje kolejnego kopa. Jak już kiedyś pisałem, chciałbym być skurwysynem, który no cóż ma w dupie innych, ale nie potrafie. NIe mogę przejśc obojętnie obok osoby, która w przeszłości miała ze mną dobre kontakty i mam z nią dobre wspomnienia, ciąglę daje kolejne szansy. Oczywiście nie wierzę już tym osobom i nie otrzymują kolejny raz zaufania ode mnie, ale hm...chciałbym czasami się nie zawieść na kimś, aby w końcu ktoś pozostał mimo wszystko, a nie uciekł w pizdu gdy skończą się jego problemy. Albo w sumie nie muszę miec przyjaciół, bo nigdy ich nie miałem, tych prawdziwych...ale żeby ludzie tak bardzo nie kłamali i nie owijali w bawełne, bo kurwicy człowiek może dostać gdy słyszy kolejne nieudane kłamstwo, czasami wolałbym "spierdalaj" niż "ej wiesz co, bo ten...no wiesz...", no matko czy trudno tak powiedziec po prostu drugiej osobie co się o niej myśli a nie stwarzać pozory czegokolwiek bo raz na jakiś czas można otrzymać jakieś korzyści ze strony tej osoby ? Albo bo ktoś inny lubią tą osobe...kurwa to jest tylko i wyłącznie Twoja decyzja z kim się zadajesz i nikt nie może Ci tego narzucać. 

Trzecia część będzie chyba najkrótsza bo obiecałem sobie że w każdym prawie wpisie zamieszcze mój aktualny stan fizyczny i psychiczny. Ale odpuszczę to sobie, bo i tak chujowo się czuje, a to nie jest blog doktora House'a w którym będę pisać o tym jak poszczególne moje komórki się czują. 

Czwarta część jest o bezinteresowności. W sumie to będzie najkrótsze bo bezinteresowność kończy się na naszej własnej, nikt inny raczej nie odczuwa potrzeby tego by zrobić coś dla Ciebie, soł its ewryfink. 

Piąta jest bardziej na rozkminę, postanowiłem że jak juz ktoś to czyta to niech chociaż ma z tego jakieś wymierne korzyści intelektualne a nie tylko czyta te moje wypociny, które pewnie i tak nie są takie super i zarzucę paroma cytatami, które pozostawiam wam do dowolnej interpretacji.

"Koncepcja nadziei jest niczym więcej, niż zwykłym poddaniem się. Wyraz, który nie posiada żadnego prawdziwego znaczenia.

Ludzie w chwili poznania miłości, muszą się liczyć z ryzykiem poniesienia nienawiści."

"Jeśli się wyróżniasz, jesteś znienawidzony przez innych."

"Przywiązanie jest ograniczeniem samego siebie."

"Jeśli masz siłę, w końcu staniesz się samotny, a w ostateczności arogancki. Nawet jeśli byłeś wszystkim czego ludzie życzyli Ci od początku."

"Ból czyni ludzi silniejszymi. Niszcząc łączące nas więzi, otrzymujemy wspaniałą siłę!"

Zostawiam was z tymi wspaniałymi cytatami i możecie je sobie rozkminić i zastanowić się nad życioszkiem..