Kolejny szary dzień minął...dookoła ludzie śmieją się, cieszą, przejmują się tym żeby mieć kogo bzyknąć i co się napić to cały cel ich "pięknego" życia. Ale czy to jest sens, czemu tacy ludzie zbierają wokół się rzeszę innych ludzi, na dodatek nie tylko idiotów którymi łatwo manipulować, ale też tych którzy myślą.
W takich chwilach gdy siedzę na ławce, czytam ksiażkę i obserwuje te zwykłe organizmy tak puste i głupie, ale zarazem szczęśliwe w tej głupocie.Nie zauważają nawet że wokół nich ludzie cierpią mają to w dupie, bo ich życie jest świetne, nie obchodzi ich co stanie się z innymi. Grupka ludzi przejdzie obojętnie obok uliczki gdzie dwóch facetów bije młodszego chłopaka albo ktoś szarpie kobietę, która za pewne potem zgwałcą, mimo przewagi liczebnej nie pomogą im, bo działa wtedy znieczulica. Nie mówię tu nawet aby oddać swój czas za darmo na różne pomoce społeczne dla osób którzy tej pomocy potrzebują.
Najgorsze jest to że osoba, która poświęca się przez pół swojego życia dla innych, daje z siebie bardzo dużo, ma plany na życie, nadzieje i tak dalej, traci to dosłownie w chwilę cały jej świat rozsypuje się przez osobę, której ufała. Gdzie w takich chwilach jest sprawiedliwość. Co prawda nie ma, ale ta osoba, której życie miało już być autostrada, nagle zatrzymuje się na bramce i musi zawrócić bo nie wzięła kasy.
Sam w sobie będę musiał zmienić wiele...mam nadzieję że zdąrzę przed tym wszystkm co mnie czeka.
Najbardziej boli że osoba, która jest dla Ciebie całym światłem w mroku, który powoli się zbliża, nagle odchodzi bo znajduje inne światło a Ty zostajesz sam i nie wiesz jak wrócić, wtedy idziesz dalej przed siebie i się w nim pogrążasz.
Ale w sumie przyzwyczaiłem się do tego, będąc super bohaterem, który stara się naprawiać innych, dawać im szczęście i naprawiać śwat musi być samotna, bo wtedy bliska mu osoba staje się jego słabym punktem, bo nieważne jak potężny jesteś, jeśli na kimś Ci zależy to chcesz tą osobe chronić przed złem i nie myślisz racjonalne, robisz wszystko by ją uchronić, łatwo Cie prowokować i zadawać Ci ciosy psychicznie, bowiem Ty mimo całej swej odporności nie jesteś w stanie przekazać jej uwielbianej bądź kochanej przez Ciebie osobie.
Nieważne jak dużo robisz dla drugiej osoby, to nic nie znaczy, gdy widzisz jej uśmiech, to oddaje Ci całą radość, całe zaangażowanie jakie włożyłeś w to co sprawiło jej przyjemność. Szczęście sprawia Ci to że ona się nie martwi, nie smuci się. Jej zapach, dotyk, nawet buziak na powitanie wszystko niby takie zwykłe i monotonne, ale właśnie takie drobnostki powodują u Ciebie szybsze bicie serca i to że tracisz zmysły. I ostatecznie mimo tej całej ogromnej słabości jaką jest ta osoba to szczęście z jej posiadania nie może się równać z niczym innym.
Z każdym dniem coraz gorzej się czuje, ale to nic. Chciałbym jeszcze w te wakacje aby coś zmieniło się w moim życiu bo chyba strzele sobie w łeb. Czasami po napisaniu wpisu zastanawiam się czy go całego nie usunąć...niewiem czy to wszystko ma sens, ale w sumie jest mi chociaż trochę lżej na sercu.