Gwałtowny związek pochłania i rodzi.
Przepojenie uczuć skręca i garbuje skórę.
Marność człowieka, marność życia.
Zniosę to u Twego boku.
Dziwne pożądanie uświetnia wieczorny przypływ
I za każdym razem kiedy wyładujesz swój gniew
chyba tracę siłę głosu
Powoli oddalasz się ode mnie.
Hodujesz mnie jak wiecznie zieloną roślinę
Nigdy nie widzisz mnie naprawdę samotnej
Biorę plan, obracam go na bok
upadam...
Bez Ciebie jestem niczym.