teraz muszę sobie tylko powtarzać ze zdolna ze mnie bestia..
22 październik 2007 rok.
Szkoła, jedyne dobre określenie roku.
Ciężko, zmiany nastroju,
mase sprawdzianów, kartkówek.
Bez chwili oddechu.
23 październik 2007 roku.
Fizyka, nikt jej nie lubi, i każdy siedzi po kilka godzin by wkuć na dobrą ocenę.
+1, no tak, a w tatym roku ledwo co przeszłam.
Straszenie ze 16 osób zostanie.
Angielski dodatkowy wesoły, chociaż tyle.
24 październik 2007 roku.
Wiele osób u nas szaleje na punkcie smsów którzy na półmetku
popisali się żałośnie.
Gdy na nich patrze robi mi się niedobrze.
25 październik 2007 roku.
CZwartek tydzień od półmetku, wesoło w szkole.
szczególnie na przerwach.
Nauka do 24, minimum. ;/
26 październik 2007r.
PIĄTEK!!! łikend.
niestety w sobote do szkoły.
Kartkówka z histori, niby z reformacji kontr i renesansu, sam renesans, pytania
takie jak na maturze.
dlatego jest teraz niedziela ja siedze nad zeszytem do fizyki i powtarzam
zdolna ze mnie bestia.
naucze sie na 2, no moze na 3-.
bleee.