Żyjemy w dość dziwnym świecie - w świecie, w którym przeplata się ze sobą więcej kultur, symboli, znaczeń, osób, spostrzeżeń, poglądów, wyznań niż w latach ubiegłych. Jest to świat nieustannych kłótni, wojen, mydlenia sobie nawzajem oczu. Świat ludzi bogatych i biednych i w końcu świat totalnego rozwarstwienia społeczeństwa, w którym potrafią odnaleźć się tylko Ci, którzy nie zwracają uwagi na zewnętrze tego świata, którzy mają tego wszystkiego dość i poprostu żyją swoim życiem. Paradoksalnie obojętność też nie jest dobra, jest tylko jednym z kilku wyjść, kto wie, może jest lepszym wyjściem od całej reszty. I wniosek jest tylko jeden - trzeba to życie przeżyć, bez względu na to jakim jest i jaką postawę w obec niego przyjmiemy.
Z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że coraz bardziej przechodzę od emocjonalności do realności. I właściwie napiszę tutaj chyba w odniesieniu do tego słowo niestety ale chyba taka jest kolej rzeczy.