Zdjęcie z sobotnich rajdów w Tychach :))Za ten dzień dziękuje tylko:
*Mojemu bracikowi :* że zabrał mnie na te rajdy i za wspaniały dzień :*:*

*Winckowi :* z którym miło było spędzić ten dzień i za przyjęcie zaproszenia na studniówkę :*:* ponoć uwielbiasz tańczyć :P - ja znów nie :PP, ale coś się wykombinuje ;DDD



Same rajdy ogólnie wspaniałe, super przeżycie, niestety sam koniec tego dnia nie był tak przyjemny. Wszystko przez pola uprawne, pod którymi ugrzęzłam z bratem w aucie. Wokół jakieś zadupie - ponad kilometr dalej były pierwsze domki, kierowca Subaru Impreza, który jechał przed nami nie zobaczył jak wołamy o pomoc

, drugi znów, gdy zobaczył co się dzieje tak po prostu citnął ... mój brat biegł za nim gwiżdżąc, ja znów trąbiłam klaksonem, ale bez skutku. Próbowaliśmy wszystkiego by wyciągnąć auto z bagna. Szczerze mówiąc pierwszy raz widziałam jak nasze auto leży na boku w polach

- ciekawy widok ;>, gorzej się z takiego auta wychodziło. Uczucie było jakby się dźwigało sztangę do góry, natomiast ze strony kierowcy minimalna przestrzeń, gdzie dało się wyjść. W końcu brat pobiegł po pomoc i wyciągnięto nas traktorem. Podczas prób zużyliśmy prawie cały bak benzyny, tylko żykaliśmy modlitwy, by dojechać do najbliższej stacji benzynowej. Przy okazji pojechaliśmy na resztki rajdów ;D


:PP
Dzień jak widać udany - teraz się miło wspomina, ale jak dla mnie jeden raz wystarczył takich emocji. Człowiek wówczas nie wie co robić, próbuje wszystkiego bez skutku. Życie ... :)))
Kocham moich mężczyzn:
*Wincka - mojego męża :*:*:*:* 


*Małpeczkę - mojego przyjaciela z kursu :D :*:*
*Bossika - przyjaciela od serca (od lat) :*:* ;D
W Winampie: 50 Cent - Window Shopper 



