Zdjęcie chyba z 2009 roku. To były czasy.
Chciałbym do nich wrócić...
Dwa dni temu udało mi się pozbyć gipsu i końcu mogę wygodnie siedzieć, leżeć, chodzić co strasznie mnie cieszy. Po wczorajszym lekko dziwnym dniu i jeszcze dziwniejszej nocy przyszedł czas na całkiem jak dotychczas spokojny i sympatyczny dzień. Oby tak pozostało.
7 luty coraz bliżej, demotywacja mnie bierze... pozostaje mi wierzyć, że będzie dobrze, w końcu nadzieja pozwala wierzyć w niemożliwe :D
Pierwszy tydzień ferii uciekł szybciej, niż się tego spodziewałem, liczę że ten drugi tydzień spędzę jakoś lepiej, ciekawiej i że w pakiecie gratisowym od tych z góry otrzymamy trochę przyjemnej pogody.
Bądź, co bądź to moje ostatnie prawdziwe ferie, kto wie jak to będzie za rok :)
W tym miejscu chciałbym również podziękować wszystkim bliskim mi osobom, którzy byli ze mną przez ostatnie trzy tygodnie i mnie w tym czasie wspierali, co było dla mnie na prawdę istotne i cenne.
Teraz trzeba wyjść na prostą, podopinać wszystkie sprawy, które musiały zostać niedawno odłożone na potem i oczekiwać na wiosnę.
A teraz już koniec tej nieciekawej notki o wszystkim i o niczym.
Pozdrawiam wszystkich, którzy czasem tu zaglądają.
Kocham Cię skarbie, dziękuję za wszystko