25 listopada 2016r.
Ostatnio idąc ulicą swojego rodzinnego miasta razem z moim dobrym kolegą, na światłach zobaczyłam tego przez którego zdecydowałam się emigrować w pogoni za lepszym życiem. A. jechał swoim Golfem z kolejną szmatą na miejscu pasażera i standardowo z kolega na tylniej kanapie. Wtedy uświadomiłam sobie jak zadowolona jestem od czasu kiedy Nasz wspólny znajomy w czerwcu zrobił mi małe pranie mózgu i wbił mi do głowy, że ten człowiek jest kompletnym śmieciem nie wartym uwagi, który nawet przyjaciół traktuje materialnie a co dopiero kogoś kogo niby "kochał", choć nie powiem, jego widok wprawił mnie w stan lekkiego podenerwowania, który musiłam ugasić uspakajającym dymkiem z papierosa. Teraz jestem zachwycona, bo w końcu po długim czasie czuję się kochana i szczęśliwa jak nigdy dotąd i udało mi się w jakimś stopniu wypędzić z głowy to co złe, chociaż są jeszcze pewne sprawy które będą się za mną ciągły jeszcze przez pewien czas, ale wiem, że z Nim i jego wsparciem poradzę sobię ze wszystkim. Tak Wy słoiki bez szkoły którzy życzyli mi źle, strzeżcie się, bo podniosłam się a teraz wszyscy macie przejebane!