Juz nic nie uchroni mnie przed Twoimi dlońmi, nawet ja sama. Te wakacje beda najleprze na swiwcie. Usmiecham sie do niego czesto bo jest taki zabawny. A sklepy z porcjami kolorowych chwil zarabiają na nas coraz wiecej kasy. Lezymy na łóżku, dookola kreca sie ludzie ktorych nie znam, ktorzy przyszli tu na chwile, moze na dwie noce zeby wciągnąć coś i świetnie sie bawic. My przyszlismy tu w tym samym celu. Nie wiemy ktore kwiaty należą do nas a, ktore już zawsze będą w posiadaniu łąki. I mowisz mi po cichu, ze lubisz mnie taka z piwem w ręku, zaspaną i wieczną. A ja mowie, ze nie lubie Cie wcale a Ty wiesz ze to nieprawda. Nie ma juz dni, jest cale zycie. Nie odmierzamy czasu. Bo po co nam to wszystko, po co nam życie. I nie wiem w ktorym momencie zaczelam zamiast po papierosy siegać po Twoje dlonie ale wiedz, ze teraz dzieje sie to na co zawsze czekalam.