Wyjście z domu małym sukcesem.
Z jednego dnia wolnego, zrobił się już trzeci. Jutro czwarty.
Jakiekolwiek słowo pcha w nienawiść. Powinno.
Bez uczuć.
Kreski, taka powinność. Zasada. Czerwona piana, widok cudowny. Czyż nie?
Drugi dzień z rzędu krew z nosa. Niesamowite.
Destrukcyjne strony, a takie budujące.
Ludzie potrafiący odnaleźć piękno w każdym szczególe.
Then whoosh, and I'm gone
The Pledge