Panika była, stres był, dzieci były, studenci też, a na środku ja z miną wystraszonego kota, który za bardzo nie wiem gdzie się schować.
Lekcja przebiegła nawet sprawnie, nie obyło się oczywiście bez drobnych błędów, nazwę je potknięciami wywołanymi sześcioosobową grupą przemiłych studentek hospitujących moją lekcję egzaminacyjną. Jak zwykle nie jestem wpełni usatysfakcjonowana przeprowadzeniem tejże lekcji, chociaż uczniowie aktywni, bardzo chętnie współpracowali. Pośmialiśmy się i doszliśmy nawet do rozterek egzystencjalnych.
WNIOSEK:
uczniowie nie chcą być dorośli, bo kto im wtedy będzie kupował różne rzeczy? Kto za nich posprząta? I najważniejsze - nie będą mieli czasu na zabawę!!! No tak dzieci dorosłość wcale różowa i fajna nie jest :p
Dlatego nadal jestem dzieckiem...
Nasz mały plenerowy plan zdjęciowy. Moja nieśmiałośc na dłuższą metę jest denerwująca, przez nią nie pcham się wszędzie z aparatem i nie wychodzą mi tak udane zdjęcia jak TO.
.