Miałam zapomnieć, że kiedykolwiek postanowiłam kochać. Myśleć, żyć, oddychać. Bo istnieją setki tysięcy odcieni miłości. Tyle, że każdy boli. Słońce nie jest tylko słońcem, a człowiek nie jest tylko człowiekiem. Idąc przed siebie napotykam ścianę. Kolec, którzy wrzyna się w moją duszę. Niektórzy ludzie byli częścią mnie. Bez zbędnych słów. Dzięki nim życie nabierało wartości. Ale przyszła śmierć i zabrała przyjaźń. Teraz mogę tylko płakać. Klęczęć przy najpiękniejszym grobie i niewidzącymi oczyma patrzeć w dal.
Never Let Me Go
Jeszcze nigdy nie czułam się taka wyrzuta. Jakbym ciągle mylnie interpretowała to, co dotąd uznawałam za ugruntowane. Wciąż nie umiem się przyzwyczaić do tego, że nie wszystko da się poukładać i zapisać w idealnym schemcie. Wstaję i wychodzę. Sama nie potrafię zdać sobie sprawy czy to, co robię jest dobre. Muszę być obok kogoś. I w takich momentach wcale nie jest ważne czy śpiewamy czy też leżymy na boisku, a siatka wżyna nam się w plecy. Ważne jest to, że gdzieś tam jest taki ktoś kto nas zrozumie. Uświadomi nam, że mamy po co żyć.
Kogo mam? A kto ma mnie?
Chciałabym nauczyć się być w porządku.
Nie kłamać i nie być potworem, który rani.
Za wrażliwa na istnienie.
Za głucha, żeby słuchać.
A tak bardzo chciałam przyrzec sobie, że dam radę. Że znajdzie się ktoś taki, kto mnie zrozumie i powie, że widzi we mnie nie puste opakowanie, a jakąś wartość. Miłości nie da się kupić. Bynajmniej ja nie pojęłam jeszcze tej sztuki.
Niosą mnie ramiona oceanu
Całe to oddanie wyrywa się ze mnie
I łoskot jest niebem dla grzesznicy takiej jak ja
Ramiona oceanu wyzwoliły mnie