Robię to cały czas, za każdym razem. Cześć, miło mi cię poznać,
och, naprawdę podoba ci się moje imię, lubisz mnie bardziej niż inne?
Więc powiedz, co sądzisz o tych kościach, pomóż mi zaparzyć herbatę
z ośmiu torebek senesu, a teraz odejdź, bo przede mną kilka godzin
ćwiczeń... Przepraszam, nie chciałam tego mówić, zapomnij, dobrze?
Dlaczego nie rozumiesz, że to część mojego życia, że muszę schudnąć
jak najwięcej i nie obchodzi mnie nic innego? Martwisz się? Naprawdę nie
trzeba, ale bardzo ci dziękuję, to tak wiele dla mnie znaczy, przecież
nikt nigdy się nie martwił, nikt nie zauważał... A później znikam, bo
nie istnieje osoba, która mogłaby unieść moje problemy i wcale nie
pragnę być ciężarem, jeśli to nie jest konieczne. Ale znajduję kogoś
nowego i znów posyłam błagalne spojrzenia, poruszam ustami, niemo
żebrając o pomoc, o jakąkolwiek uwagę. Niby nie chcę zdradzać swoich
sekretów, bo i tak uparcie odrzucam wszelkie formy pomocy, ale
tak bardzo, bardzo, bardzo potrzebuję wsparcia... Więc proszę, powiedz,
co sądzisz o tych kościach? Pomóż mi zaparzyć herbatę z senesu...
Uratuj mnie, uratuj, bo wszyscy wokół są ślepi.
Użytkownik diefatty
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.