Lubię pływać pod prąd, a nawet przegrywać z prądem, to przynajmniej wyrabia mięśnie. Wymyśliłam sobie taką praktyczną, prywatną, moralną dyrektywę, jeżeli masz do wyboru dwie drogi, wybieraj zawsze drogę trudniejszą dla ciebie.
Chyba jak każdego, czasem dopada mnie taka chwila kulminacji wszystkich możliwych emocji, wtedy nie krzyczę, nie mówię nic, nie szukam innego zajęcia - po prostu siadam i najzwyczajniej w świecie ... płaczę. Po takim oczyszczeniu już wiem, wiem co mam robić dalej.
Dziękuję Ci Boże, bo to ważna umiejętność - umiejętność odnajdywania siły w swoich słabościach i zespolenie ich w jedną nierozerwalną i nieodłączną całość.