I znów, i znów ten Kraków. Miejsce jedyne, niepowtarzalne, wyjątkowe, magiczne. Moje miejsce;]
Cały dzień ludzie przeżywali, że ferie się zaczynają. Ja jakoś tego nie czuję, mam te ferie całe głęboko gdzieś, ale skoro już są, to uważam, że trzeba je wykorzystać w pełni. Począwszy od dnia jutrzejszego
Dotarło do mnie dzisiaj, że marnuję dużo czasu na nicnierobieniu i właśnie to, wbrew pozorom, tak mnie męczy i dołuje. Nie mogę usiedzieć w miejscu, a to mnie motywuje do pracy i pobudza kreatywność, tylko jak już znajdę sobie zajęcie, to zwykle brakuje mi potrzebnych akcesoriów (jeśli chodzi o sprawy twórcze) albo pogoda się przeciwko mnie buntuje. Jedyne, co mnie ratuje w takich sytuacjach, to Tomkowe P90X;] Ale nawet tego nie robię do końca właściwie, bo przeszkadza mi jeden mały szkopuł. BRAK SYSTEMATYCZNOŚCI. Spieprzyłam, nie wyrobiłam sobie tego nawyku i teraz mi będzie ciężko. Wiem, że wiąże się to częściowo z nudą i monotonią, ale jest w życiu bardzo pomocne i nauczenie się tego stawiam sobie jako obecny cel. Jeden z wielu, ale tymczasowo najważniejszy.