Zdjcęcie stare, jeszcze z ferii chyba.
Dzisiaj na zawodach narciarskich - masakraa;D
Zapierniczam sobie na nartach, podjeżdżam w zabójczym tempie pod orczyk, chcę zachamować a tu... LÓD. A że Baśko była przede mną, nie chciałam w nią wjechać więc zaczęłam się wydzierać i skręciłam w siatkę. I tak Baśce się oberwało trochę, ale ja za swoje poświęcenie musiałam cierpieć odplątując się z siatki. Dostałam takiej głupawy, że się podnieść nie mogłam;D
A mój tatuś jak startował w połowie stoku wpadł w poślizg, zrobił piruet i pojechał dalej i był przed panem Barnasiem;D
I wgl te rozkminy z pasami - bezcenne;D
Potem był jazz...
To jest coś na co czekam z utęsknieniem cały tydzień. Jak tańczę, czuję tylko muzykę, mogę się wyluzować, wyżyć. To jest prawdziwe szczęście. Zapominam o świecie zewnętrznym, problemach...
Po prostu KOCHAM TO;] To się nazywa pasja.
Jutro fryzjer. I mam dylemat czy zrobić sobie grzywkę czy nie;D
W sobotę do Kingi! Jupi jeee!
Tak dawno jej nie widziałam, że chyba nie pamiętam jak wyglda;D
A za tydzień z Karoliną. This I love;>
A teraz sobie posiedzę, posłucham Michaela, The Beatles, Guns n' roses, Nory Jones, Duffy, Amy Winehouse i tak dalej;P
I muszę się zmusić do napisania pracy o Chopinie na muzykę;/
Nihilizm, cynizm, sarkazm i orgazm.
M;*