James i Ja i DEC Morning Fog
Wstałam rano. W pokoju była tylko Selma, składała ciuchy i chowała je do komody.
-O, prosze. Kto to wstał?-zapytała z uśmiechem na ustach.
-Cześć-odparłam-Gdzie są wszyscy?
-Patrice pojechałą z Darknessem do weterynarza, z tą nogą nie jest dobrze. Tylko...czemu on kopał w ten płot. I.. w ogóle to ten płot wygladał tak jakby wszystkie ogiery sie na niego oparły i nacierały.
-Mnie też to nie daje spokoju. Coś musiało być nie tak. Latino...g..gdy biegł pp..przez tą ulicę, galopował tak panicznie, byle dalej od pastwiska.
-Coś musiało je spłoszyć. Słyszałam, że w tamtej okolicy niedawno komuś uciekł wąż.
-To, pewnie, przez niego- łzy napłyneły mi do oczu. Czułam, że zaraz się rozkleje.-Dobra, to ja idę zjeść śniadanie.
Ruszyłam schodami w dół, do jadalni. Znalazłam szybko płatki. Potem sięgnęłam do lodówki po mleko. Jedząc śniadanie, nie czułam jego smaku, jadłam automatycznie, pogrążona w smutnych rozmyślaniach.
Po śniadaniu ruszyłam w stronę boksów klaczy. Po kolei brałam uwiązy i prowadziłam na pastwisko. Po chwili przyszła Selma i zajeła się wypuszczaniem ogierów. Podchodząc do ostatniego boksu po prawej zaniepokoiłam się. Nie było Morning Fog. Boks był otwarty od strony wychodzącej na dwór-mamy dwa wejścia w boksach; od strony korytarza i od strony podwórka. Wyszłam na podwórko, ani śladu konia. Selma przez ten czas poszła po uwiąz dla Slayer Hell-nie znacie jeszcze tego konia. Zawołała mnie i pokazała karteczkę:
,,Hej. Jestem na placu treningowym. Nie wiem kto to czyta, ale prosze przekaż Jennifer, żeby przyszła na plac, jeśli ma ciut wolnego czasu. Aha. Jeżdżę na Morning Fog.
James"
-No, leć do niego-Selma wyrwała mnie z transu, burzy mózgów, przemyśleń. Ruszyłam w kierunku placu treningowego. 10m od placu zwolniłam kroku i teraz już szłam.
-Hej-krzyknął James. Jechał bez strzemion. Mimo to w galopie świetnie sobie radził, nie mówiąc już o skokach. Niby 90cm, ale to już coś.-podniesiesz mi przeszkodę, tak na 1.10m
-Ok
Przez pół godziny obserwowałam ich trening. Później James wziął się za rozstępowanie klaczy.
-Podejdź Jenn-powiedział. Podeszłam do niego on się zatrzymał i podał mi rękę.-Chcesz się dosiąść?
-Pewnie-odpowiedziałam zaskoczona. Chwyciłam jego rękę i wskoczyłam za siodło. Mocno sie do niego przytuliłam i tak jechaliśmy jakis czas. Jakiś.....Zupełnie straciłam rachubę czasu. Siedziałam tak przyklejona do niego.
PS. Simy się zepsuły,a to jest takie zdjęcie zapasowe, które robiłam wczoraj. Przysyłajcie mi jakies zdjęcia do obórbki, bo przez pewien czas będę spamic starymi zdjęciami
Inni zdjęcia: * * * * takapaulinkaWylot Burzowca bluebird11Zagroda. ezekh114PIERWSZE MARCOWE LISTKI xavekittyxOddziela Wisła. ezekh114:) dorcia2700Podróż to przygoda elmar*** coffeebean1... maxima24... maxima24