Dobra. Dawno mnie tutaj nie było. Ale jakoś nie czułam takiej potrzeby. Czy mam ją teraz? Trudno powiedzieć. Czasami ten cały egzystencjalny syf mnie przygniata, a drugiego dnia wstaję i myślę: to będzie zajebsty dzień! Mimo że ciągle jest ta sama rutyna: kawa, pks, papieros, zajęcia, papieros, do domu... to gdzieś tam przewijają się przyjaciele, bliskie osoby, które rozświetlają mój świat. Przyjaźń i miłość są moimi największymi wartościami, dopiero na drugim miejscu jest zadbanie o siebie i swoją przyszłość. Tak, studiowanie mnie nudzi, zwłaszcza jak biorę się za ten cudny warunek, który sobie zagwarantowałam w styczniu. Mając notatki w ręcę i zaczynając się uczyć, wypływają ze mnie wszelkie negatywne emocje. Że to nie do przejścia, że po co mam się starać, i tak mi się nie uda, nie jestem tak inteligentna, tak mądra, może jestem za głupia na te studia.
Pierdolenie, wiem. Ale co ja na to poradzę? Mój mózg ma takie dziwne dni, co podsuwa mi dziwne myśli. Mózgu przestań! Albo ewentualnie podsuwaj mi sny o jednorożcach i poniakach, bo takiego dołowania samej siebie nie znoszę!
Tak więc...
Nauka, studia, próba wzięcia się za siebie.
Teraz, póki wszyscy jesteśmy młodzi i możemy zawładnąć światem.
http://www.youtube.com/watch?v=Sv6dMFF_yts&ob=av2e