Wczoraj nasza mała rocznica, a mianowicie pół roku. Może to niewiele, ale przez ostatnie 6 miesięcy jakoś lepiej mi się żyje. Wszystko zaczyna się układać. Nierealne rzeczy stają się możliwe. Zaliczyłam te pieprzone ćwiczenia, z którymi się trochę męczyłam. Jeszcze tylko egzamin. Od jutra zacznę systematyczną naukę do niego i oby dalej tak wszystko pięknie szło, jak do tej pory. Nie wiem, jakie są zależności, ale jak się wali, to wszystko, a kiedy już się zaczyna układać, to większość idzie po Twojej myśli. Na szczęście jestem już na tym lepszym etapie. Nie zapeszam, niech się utrzyma jak najdłużej. Jestem po prostu szczęśliwa. Szczęśliwa i już. Tak mi dobrze. Największą radość chyba sprawia uśmiech ukochanej osoby, jej ciepło. Uwielbiam to poczucie opiekuńczości, kiedy wtulę się w to pachnące ciało i jest jeszcze piękniej, niż przed chwilą. Każdemu życze takiego uczucia, bo każdy na nie zasługuje.