Przeglądam photoblogi.
Jest.
Natknęłam się na zarażającą optymizmem notkę, promieniejącej szczęściem Alex.
Dalej, Marta, Julka, Domi, Hiro..
S T O P
Każdy goni za miłością, a początek roku 2014 najwidoczniej jest najbardziej sprzyjającą do tego okazją.
Świetnie jest patrzeć na uradowane mordki dziewczyn, którym wydaje się, że są najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem, bo mają siebie.
Jednak..
co, jeśli coś nie wypali?
Albo wygaśnie?
P r z e r a ż a j ą c a jest gdybanie, co by się z Nimi stało, jeśli by zostały same.
Rozkład.
Egzystencja.
I ta jebana potrzeba bycia c z y i m ś.
Jak to jest, że na dnie serca chowamy wspomnienia z sytuacji, które sprawiały, że byliśmy s z c z ę ś l i w i?
Dlaczego w tamtym momencie, jak i potem, gdy odgrzebujemy to, co z dawnych, wydawałoby się lepszych czasów utkwiło Nam w pamięci, każdy zapomina, że szczęście jest u l o t n e?
A osobami, na których najbardziej powinniśmy polegać jesteśmy m y sami?
Pieprzyć teorię, gdy w praktyce wszystko wygląda inaczej, nie?