Po dzisiejszym dniu mogę już powiedzieć, że mam większość rzeczy do szkoły. Jeszcze tylko buty, i mogę iść na to pole walki :) Aczkolwiek zostałabym jeszcze w domu jakiś miesiąc. Perspektywy na ten tydzień nawet ciekawe, jadę (znowu!) do Lublina, tym razem na dzień z drugą siostrą, Jadźką (a to za sprawą tego że nie chce jej się samej chodzić po sklepach), ale mam nadzieję że ten wyjazd będzie udany :) Ochoty trochę brak, ale muszę wykorzystać ostatni tydzień wakacji w stu procentach :) Niedzielne dożynki pozytywnie mnie zaskoczyły, ale jedynie pod względem tego, jak dużo starych, gimnazjalnych znajomych spotkałam. Nawiązało się parę ciekawych rozmów, i to niesamowite, że po tylu latach niewidzenia się, rozmowy są tak samo głupie (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) :D Ale zauważyłam też jedną, przykrą rzecz. Spotkałam się tamtego wieczoru niejednokrotnie z tym, że osoby, z którymi miało się naprawdę fajny kontakt w przeszłości, teraz przechodząc obok mnie, jak i moich przyjaciół, nie stać nawet na zwykłe "cześć". A najlepsze jest to, że przechodząc, patrzą prosto na Ciebie. I nic, zero reakcji. Dotarło do mnie, że dużo się zmieniło, ludzie zwłaszcza. Ale to i tak nie zepsuło mi i tak miłego, choć krótkiego wieczoru. No i nie mogę pominąć też tego, że podobno nie zmieniłam się, nadal jestem taka sucha jak kiedyś i nie zmądrzałam - noo, może trochę urosłam (podobno w biodrach ale jakoś nie chce mi się wierzyć) :D Były oczywiście pewne wątki, o których nie będę tu pisać, żeby nie psuć humoru. Powiem tylko, że dziwi mnie fakt, jak osoba potrafi zmienić się pod wpływem bezczelności drugiej, oczywiście na jej korzyść.

No i dalszy ciąg zaskoczeń przeciągnął się do dziś, kiedy weszłam na statystyki mojego fotobloga, i zobaczyłam, że w sobotę odwiedziło go 114 osób, co dawno się nie zdarzało. Czy to za sprawą ostatniej fotorelacji? :) Chyba muszę je robić częściej! :) Naprawdę wielkie WOW :)