Yolanta.
Mieszka u nas od dwóch tygodni. Trochę za dużo i za głośno miauczy i trochę za mocno drapie,
ale polubiłam ją. Może ma to coś wspólnego z byłym właścicielem, a może po prostu
brakowało mi w domu zwierza.
Mamy obie zielone oczy i Marta mówi, że jesteśmy sobie przeznaczone. Dobre.
Picie wódki prowadzi w głąb przepaści z każdym kolejnym drinkiem.
Każdy kolejny papieros zbliża mnie do spotkania z kostuchą.
Witkacy stara się mnie przekonać tym, że bez nikotyny i alkoholu byłabym innym człowiekiem.
Możliwe, że tak, ale czy lepszym?
Doorsi kołyszą nas nad ranem do snu.