Klon tak nazwałem swojego przenośnego na którym teraz tworzę tę notkę...
Cóż się działo przez ten okres nieobecności w moim życiu?
Wiele...
Mieszkam w Domu Piłsudczyka z kumplem, o którym marzyłem od dzieciństwa.
Mam bardzo dobrych znajomych, by nie rzec kumpli na których mogę polegać.
Diametralne zmiany, które zaszły były niezbędne, bo jak mówi pewna osoba- nic nie dzieje się bez przyczyny, nawet jeśli są to dla nas bolesne sytuacje.
Jest 15 listopada, zrobiwszy sobie przerwę w nauce (botanika jest fantastyczna wbrew pozorom), postanowiłem, iż wyskrobię parę zdań ot takich sobie na mej czarnej, hebanowej klawiaturze.
Nie, nie będę prowadził tego fotobloga.
Może kiedyś stworzę coś innego z nazwą adekwatną do stylu bycia, wegetacji czy zastniałej dzikiej sytacji.
Czy jestem Szczęśliwy?
Z całą pewnością tak.
Macie dowód na to, że Anima żyje.
Tak to on napisał tę notkę.
Pozdrawiam wszystkich, którzy jeszcze wpadają czasami na tego photobloga.
Jednakże zastanawiam się: w jakim celu?
Kocham Cię
:*