photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 14 LISTOPADA 2015

#zrobilemto

Te wersy piszę jako Szymon, bo Delson już nie żyje
Choć nie skoczył z okna i nie założył pętli na szyję
Jest jeden ważny szczegół
Odszedł w samotności, bez kolegów, bez pogrzebu
Nie było grobu, frezji, nie było zniczy
Odszedł, gdy przyszedł czas się rozliczyć
To był chłodny, styczniowy wieczór
Przeżył życie, jakby na społecznym zapleczu
Krążyły o nim niesławne legendy
W pseudo "wielkim świecie" miał opinię przybłędy
W dzieciństwie szkodził innym dla swoich wygód
Lecz gdy zamykał oczy palił się ze wstydu
Za kilka lat sobie przyrzeknie
Że tamte dni to przeszłość, nigdy od niej nie ucieknie
Dzielnica? Ne obarcza jej za to winą
To on był ofiarą, zamiast być przyczyną
Człowiek, który cierpiał na brak silnej woli
Działał wbrew swej naturze, żył w niewoli
Delson nie żyje, nie wróci już nigdy
Trzy ostatnie słowa: przepraszam za krzywdy