* * *
Usłyszałam kiedyś, ze wszystko zaczęło się od wielkiego wybuchu, który rozproszył wszystko w pył, był tak potężny i konsekwentny. Świat, w którym żyjemy wyglądał tak jak dziś. Wszystko było unowocześnione, materialne. My byliśmy dokładnie tacy jak teraz, ale troche mniej przywidywalni. Ale zacznijmy od początku. Żyłam kilka milionów lat temu. Na tej samej planecie, w tym samym domu, z tą samą rodziną. Wybuch nie był planowany przez nikogo jak tylko samego Boga, który mimo iż jest łaskawy zdenerwował się na brak wiary swoich dzieci; zniszczył mnie, moje marzenia, mój świat. Kula ziemska była szarą masą. Skupiskiem kurzu. Ale Bóg zlitował się nad nami i dał nam drugą szansę, jednakże pod jednym warunkiem - wszystko musieliśmy zacząć od początku. Mogliśmy jedynie zachować nazwisko. Kilka milionów lat minęło bym mogła się pojawić na tym świecie znów. Doszłam do wniosku, że ludzie posiadający dar przepowiadania przyszłości, czy choć w małym znaczeniu przeczuciach w danych sytuacjach, w których czujemy co jest dla nas dobre, to dar od Boga, który daje nam przebłyski tamtego życia. Wymazał nam pamięć, ale przypomina o dawnych czasach i o tym, że żyjąc jak wtedy możemy doprowadzić do tego samego efektu, lecz marne są nadzieje trzeciej szansy. Dlatego nie wsiadamy do samolotu, który miał sie rozbić, dlatego wygrywamy w gry hazadrowe czy miewamy Déjŕ vu. Dlatego czasem mówimy że los niektórych jest z góry przesądzony. To wszystko od Boga. Dał nam nowe życie, zobacz, inne planety ciągle są puste.
* * *