Dzisiaj w końcu mogłam pozwolić sobie na powyższy luksus śniadaniowy. Dawno w mojej kuchni nie gościło tyle warzyw, normalnie nic tylko się cieszyć jak głupi do pomidora. :)
We znaki daje mi się ostatnio przytłaczający tok myślenia. Zaobserwowałam go u różnych ludzi.
Zjadłam dzisiaj kebaba? Do końca dnia mogę jeść trylion słodyczy, bo i tak zawaliłam! YEAAA
Jutro pójdę na ten basen, dzisiaj już nie mam czasu ani chęci, no i jestem pełny... Więc kolejny wieczór z piwkiem w dłoni na kanapie, YEAAA
Traktowanie zdrowego odżywiania czy sportu jako przymusu czy katuszy mija się z celem. Dlaczego traktujemy to jako coś przejściowego, jak burzę? To nie powinno minąć za miesiąc, za rok, za 15 kg. To powinno narodzić się i być w Tobie już zawsze. Twoje ,,jutro'' zaczyna się DZISIAJ. Ciekawe, czy za 10 lat będę żałować, że nie spróbowałam... Nie. Oczywiście, że nie. Bo moje wysiłki nie mają końca, przepraszam bardzo. :D
Wiadomo, że nie wszystko codziennie idzie po naszej myśli. Najważniejsze to się nie poddawać, nie wyłączając racjonalnego myślenia. Od dłuższego czasu pracuję, by wyrobić w sobie nawyki - takie, jakie ja chcę. To one są niezawodnym kołem ratunkowym. Jeżeli przez cały dzień ktoś stołuje się w KFC, zjedzenie porcji warzyw na kolację wcale nie jest pozbawione sensu. Jeśli ktoś ,,nigdy-nic nie ćwiczył'', a w dodatku ma x-lat na karku, dlaczego uważa chociażby wyjście z domu na spacer za niemożliwe? Najpierw fundamenty, potem zapierająca dech w piersiach budowla.
Najpierw tworzymy sami własne nawyki, potem nawyki tworzą nas.
~John Dryden
Everybody wants a flame,
They don't want to get burnt...
Well, TODAY IS OUR TURN!
Użytkownik defection
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.