"Pewien człowiek miał sen.
Śnił, że spaceruje po plaży z Bogiem.
Po niebie przeciągały
sceny z jego życia.
I każda scena
znaczyła swój ślad na piasku.
Kiedy spojrzał na ślady stóp,
raz widział dwa ślady,
a czasem tylko jeden.
Dalej zauważył,
że czas większych trosk i biedy
znaczył tylko jeden ślad.
Dlatego zapytał Pana:
[i]Panie, zauważyłem,
że smutny czas mojego życia
znaczy tylko jeden ślad.
A Ty mi przyrzekłeś
stać zawsze przy mnie.
Nie rozumiem, dlaczego Ty,
kiedy potrzebowałem Cię najbardziej,
zostawiłeś mnie samego.[/i]
Wtedy odpowiedział Pan:
[i]Kochany przyjacielu, kocham cię
i nie opuściłbym cię nigdy;
przez dni, kiedy cierpiałeś najdotkliwiej,
kiedy widoczny był tylko jeden ślad,
Ja cię niosłem."[/i]